Siemanko.
Niedawno, jak wiedzie, był
"Dzień Komisji Edukacji Narodowej", czyli naszymi słowami "Dzień
Nauczyciela". W tak uroczysty dzień, pewna klasa gimnazjum postanowiła
śpiewać piosenki nauczycielom. Najciekawsze postanowiłam wstawić.
1. Pieśń dla Pani Marchewki...
Zum Lehrer Tag, Zum Lehrer Tag viel Gluck.
Zum Lehrer Tag, Zum Lehrer Tag viel Gluck
FRAU KAROTTE
Po polsku:
Dla nauczycieli Dzień, Dzień Nauczyciela do powodzenia.
Na dzień nauczyciele, dzień dobry P. Marchew
Polska wersja dość dziwna, ale pani się spodobało xD
2. Dla Pani Sylwii.
Happy Teacher Day, Happy Teacher Day to you.
Happy Teacher Day, Happy Teacher Day to you.
And remember We Love You!
And Who?
MRS. SYLWIA
Po polsku:
...
tego chyba tłumaczyć nie muszę.
Cóż, nie każdy ma Fp magazynu, więc postanowiłam i tu wsadzi kochany dzień nauczyciela. Do tego chciałabym dodać zacna wypowiedź, w której jest zawarty argument na "dlaczego muszę już iść?".
"Niestety muszę kończyć tą jakże fascynującą rozmowę gdyż wzywają mnie siły wyższe(herbatka)" - by V.M
Po prostu, jak to ujęła V.M : Kurewsko pięknie, normalnie...
No czy to jest normalne, to ja nie wiem, ale na pewno to jest V.M.
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch.
środa, 16 października 2013
sobota, 12 października 2013
I do paki!!!
Kochani!
Moja koleżanka jest po prostu geniuszem!!! Wymieniałyśmy się mail'ami i nagle wpadło jej coś do głowy. Oczywiście musiała mi to napisać. Gdy to czytałam miałam niezłą beke. Tym bardziej, że ta dziewczyna nie może trafić do kicia ze względów osobistych, a wymyślał zajebistą, że tak powiem, wizję przyszłego życia (naszego). Oto ona:
"(...)nas złapią i zawiozą na komisariat i dadzą do jedzenia pączki i będą przesłuchania i jakaś glina z Interpolu i FBI, a potem nas wrąbią do paki o zaostrzonym rygorze, Będziemy w trzy osobowej celi z jakąś farbowaną wariatką. Zaatakuje dietetyczkę na stołówce, która będzie chciała zabrać mi mafinke i za to
wrąbią mnie do izolatki na cały dzień , a z głośniczka w niej będzie leciała piosenka której po prostu nie znoszę i będę chciała oderwać sobie uszy, ale odwiedzi nas Ciacho(zmieniłam prawdziwą odwiedzającą w celu zapobiegnięcia jakichkolwiek konfliktów z nią. Autor.) i będziemy sobie z nią śpiewać Im Bed Michaela Jacksona, a potem spędzimy tak jeszcze kilka lat i będziemy jeść na każdy posiłek jakąś ciapkę dla niemowląt, wcześnie wstawać i kopać dziurę w ścianie żeby uciec ale nas złapią i do końca życia będziemy grać w badmintona na więziennym boisku."
by V.M
Nie powiecie mi, że to nie schizofrenik z niej xD Einstain może się przy niej schować.
Dość krótkie i nagłe, wiem, ale takiego natchnienia nie można nie opisać. Mam też dwie inne, jeszcze krótsze i z szybkim natchnieniem schizohistorie, ale one już na Fb się ukażą ;)
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch
Moja koleżanka jest po prostu geniuszem!!! Wymieniałyśmy się mail'ami i nagle wpadło jej coś do głowy. Oczywiście musiała mi to napisać. Gdy to czytałam miałam niezłą beke. Tym bardziej, że ta dziewczyna nie może trafić do kicia ze względów osobistych, a wymyślał zajebistą, że tak powiem, wizję przyszłego życia (naszego). Oto ona:
"(...)nas złapią i zawiozą na komisariat i dadzą do jedzenia pączki i będą przesłuchania i jakaś glina z Interpolu i FBI, a potem nas wrąbią do paki o zaostrzonym rygorze, Będziemy w trzy osobowej celi z jakąś farbowaną wariatką. Zaatakuje dietetyczkę na stołówce, która będzie chciała zabrać mi mafinke i za to
wrąbią mnie do izolatki na cały dzień , a z głośniczka w niej będzie leciała piosenka której po prostu nie znoszę i będę chciała oderwać sobie uszy, ale odwiedzi nas Ciacho(zmieniłam prawdziwą odwiedzającą w celu zapobiegnięcia jakichkolwiek konfliktów z nią. Autor.) i będziemy sobie z nią śpiewać Im Bed Michaela Jacksona, a potem spędzimy tak jeszcze kilka lat i będziemy jeść na każdy posiłek jakąś ciapkę dla niemowląt, wcześnie wstawać i kopać dziurę w ścianie żeby uciec ale nas złapią i do końca życia będziemy grać w badmintona na więziennym boisku."
by V.M
Nie powiecie mi, że to nie schizofrenik z niej xD Einstain może się przy niej schować.
Dość krótkie i nagłe, wiem, ale takiego natchnienia nie można nie opisać. Mam też dwie inne, jeszcze krótsze i z szybkim natchnieniem schizohistorie, ale one już na Fb się ukażą ;)
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch
piątek, 11 października 2013
Pomóżmy!
Yo.
Kochani, może jesteśmy schizofrenikami, ale to nie znaczy, że mamy złe serce, czyż nie? Chciałabym, jako redaktorka tego magazynu i normalny człowiek prosić was o pomoc. Pewna dziewczynka, Oliwia Gandecka 27.10.2013 kończy 6 lat. Mała walczy z rakiem. Jej największe marzenie jest proste:
CHCE OTRZYMAĆ JAK NAJWIĘCEJ KARTEK URODZINOWYCH.
Jeśli tylko chcecie i możecie, pomóżcie jej. Wyślijcie kartkę urodzinową pod ten adres:
Oliwia Gandecka
Ul. M.C. Skłodowskiej 11/26
61-001 Zielona Góra
Proszę, pomóżcie. Jeśli możecie poproście też znajomych o pomoc. Serdecznie dziękuję w imieniu Oliwii.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch.
Kochani, może jesteśmy schizofrenikami, ale to nie znaczy, że mamy złe serce, czyż nie? Chciałabym, jako redaktorka tego magazynu i normalny człowiek prosić was o pomoc. Pewna dziewczynka, Oliwia Gandecka 27.10.2013 kończy 6 lat. Mała walczy z rakiem. Jej największe marzenie jest proste:
CHCE OTRZYMAĆ JAK NAJWIĘCEJ KARTEK URODZINOWYCH.
Jeśli tylko chcecie i możecie, pomóżcie jej. Wyślijcie kartkę urodzinową pod ten adres:
Oliwia Gandecka
Ul. M.C. Skłodowskiej 11/26
61-001 Zielona Góra
Proszę, pomóżcie. Jeśli możecie poproście też znajomych o pomoc. Serdecznie dziękuję w imieniu Oliwii.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch.
czwartek, 3 października 2013
Cipobranie
Witojcie.
Niedawno było w jednej ze szkół sprzątanie świata. Byłam na nim. Dołączyłam się do jednej z grupek. Bohaterkami tej grupki była: Pani Ciacho, Pani Petsu i Pani Blueberry(BB). Tak więc na "sprzątanie" mieliśmy dwie godziny. Zabrałyśmy worek na śmieci i wyruszyłyśmy w górę, na górę (ponieważ sprzątnie odbywała się na wzgórzu). Na samy szczycie był kościółek. Dziewczyny usiadł na murku i wyjęły... chipsy z torby P. Ciacho. Zaczęły jej jeść. Poczęstowały mnie. Gdy zostało pół godziny postanowił coś pozbierać, by nie było, że maja puste worki. Zaczęłyśmy chodzi po lesie. P. Cicho zbierała każdy grzyb, jaki napotkała. Ta dziewczyna ma fioła na punkcie grzybów.
" Ciacho, tu masz grzyby." zawołała ją P. Petsu. P.
Ciacho ma skłonność do dziwnych zdrobnień.
" Gzibki!" to było jedno z tych zdrobnień, gdy biegł do swoich ukochanych grzybek.
Paździoszek ma zły słuch.
" Cipki?" ja zaś usłyszałam coś nie przyzwoitego. Takim tez sposobem powstało Cipobranie. Zaczęłyśmy zbierać wszystkie Cipki jakie napotkałyśmy. Schiza mnie na te Cipki złapała i na cały głos krzyczałam "Cipki!". Podczas naszej zbieraniny natrafiłyśmy nie tylko na Cipki, ale i na inne skarby. Takim to sposobem worek zamiast być pełen śmieci, był pełen:
- Cipek;
- Kondonów;
- Alkoholu.
I mamy imprezę! Proszę bardzo, coś na ostro podczas nudnego zbierania śmieci. Tego się nie spodziewałam. Jednak to nie koniec pomysłów szaleńców. Dziewczyny zawiązały worek ze skarbami i wszystkie (łącznie ze mną) zaczęłyśmy nim bujać.
3... uwaga...2...gotowi...1...pal!!!
Wyrzuciłyśmy worek na jedną z bocznych, stromych ścieżek. Cipki sturlały się pięknie na sam dół. Zbiegłyśmy, a Ciacho nie mogła. Miała za śliskie buty i co chwile ześlizgiwała się i spadała na dupę. Przez chwilę byłam za nią, co skończyło się dla mnie tragicznie! P. Ciacho podjechała mi pod nogi i upadłam. Przynajmniej miałam miękkie lądowanie. Upadłam na P. Ciacho, a ona na ziemię. Była radocha.
No cóż, niestety to tyle z schizów jak na razie. Mam nadzieję, że chodź krótkie, to się podoba. Przypominam, że i wy możecie tworzyć schiza ;)
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch
Niedawno było w jednej ze szkół sprzątanie świata. Byłam na nim. Dołączyłam się do jednej z grupek. Bohaterkami tej grupki była: Pani Ciacho, Pani Petsu i Pani Blueberry(BB). Tak więc na "sprzątanie" mieliśmy dwie godziny. Zabrałyśmy worek na śmieci i wyruszyłyśmy w górę, na górę (ponieważ sprzątnie odbywała się na wzgórzu). Na samy szczycie był kościółek. Dziewczyny usiadł na murku i wyjęły... chipsy z torby P. Ciacho. Zaczęły jej jeść. Poczęstowały mnie. Gdy zostało pół godziny postanowił coś pozbierać, by nie było, że maja puste worki. Zaczęłyśmy chodzi po lesie. P. Cicho zbierała każdy grzyb, jaki napotkała. Ta dziewczyna ma fioła na punkcie grzybów.
" Ciacho, tu masz grzyby." zawołała ją P. Petsu. P.
Ciacho ma skłonność do dziwnych zdrobnień.
" Gzibki!" to było jedno z tych zdrobnień, gdy biegł do swoich ukochanych grzybek.
Paździoszek ma zły słuch.
" Cipki?" ja zaś usłyszałam coś nie przyzwoitego. Takim tez sposobem powstało Cipobranie. Zaczęłyśmy zbierać wszystkie Cipki jakie napotkałyśmy. Schiza mnie na te Cipki złapała i na cały głos krzyczałam "Cipki!". Podczas naszej zbieraniny natrafiłyśmy nie tylko na Cipki, ale i na inne skarby. Takim to sposobem worek zamiast być pełen śmieci, był pełen:
- Cipek;
- Kondonów;
- Alkoholu.
I mamy imprezę! Proszę bardzo, coś na ostro podczas nudnego zbierania śmieci. Tego się nie spodziewałam. Jednak to nie koniec pomysłów szaleńców. Dziewczyny zawiązały worek ze skarbami i wszystkie (łącznie ze mną) zaczęłyśmy nim bujać.
3... uwaga...2...gotowi...1...pal!!!
Wyrzuciłyśmy worek na jedną z bocznych, stromych ścieżek. Cipki sturlały się pięknie na sam dół. Zbiegłyśmy, a Ciacho nie mogła. Miała za śliskie buty i co chwile ześlizgiwała się i spadała na dupę. Przez chwilę byłam za nią, co skończyło się dla mnie tragicznie! P. Ciacho podjechała mi pod nogi i upadłam. Przynajmniej miałam miękkie lądowanie. Upadłam na P. Ciacho, a ona na ziemię. Była radocha.
No cóż, niestety to tyle z schizów jak na razie. Mam nadzieję, że chodź krótkie, to się podoba. Przypominam, że i wy możecie tworzyć schiza ;)
Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.
Redaktorka: M. Paździoch
niedziela, 11 sierpnia 2013
sobota, 10 sierpnia 2013
wakacje w Slovacji
Witam.
Niedawno byłam na wakacjach w Slovacji. Poznałam tam wielu ciekawych ludzi. Opowiadali mi o sobie i swojej rodzinie. Zaciekawiło i co najważniejsze
roźśmieszyło opowiadanie jednej koleżanki. Jej ojciec wyczyniał sztuki, które sama postanowiłam opisać tu, w magazynie. Mówiąc prościej, kolejnym tematem
przewodniem magazynu są przygody rodziny Świątkowych na wakacjach.
Rodzina jest na basenie. Matka z córką świetnie sie bawią, a Pan Świątkowy śpi. Córeczka wraca na koc i widzi ojca. Postanawia zrobić mu psikusa.
Podchodzi i wykręca nad nim mokre włosy. Woda oblewa plecy śpiącego. Jednak ojciec nie budzi się, lecz tylko mruczy przez sen:
- Mamo...
Mąż leży na łóżku. Córka chodzi po pokoju. Matka maluje się. Po chwili mąż patrzy na swoje nogi. Zastanwia się. Po chwili odzywa się do żony:
- Zrób mi Pedi...pedi...pedigree.
Tego samego dnia wieczorem rodzina umówiona jest na spotkanie ze starymi znajomymi. wszyscy się szykują. Córka i Matka siadają na balkonie, a mąż jest
w łazience. Po chwili Ojciec przychodzi na balkon i zaczyna opowiadać:
- Słuchajcie. Chciałem sobie psiknąć dezodorantem. Zamiast tego pskiłem pianka do golenia. - podosi rękę, a rodzinie ukazuje się piała kupka pianki.
Następnego dnia rodzice szykują śniadanie, podczas gdy córeczka smacznie śpi. Jednak jej sen nie trawa długo. Około godziny 9 budzi ją reklama w
głośniku ulicznym. Dziewczyna zaspana wstaje i wychodzi do rodziców. Zaczyna do nich mówić:
- Msza mnie obudziła. - co dzień, gdy piuszczają reklamę dziewczyna zaczyna się śmiać, że słyszy msze.
Po południu rodzina wybrała się na obiad do knajpki. Ojciec widzi danie dnia. Chce sobie zamówić. Kelnerka podchodzi do stolika. Ojciec chce zamówić:
- Chciałbym knedliki w gulaszu.
- Niestety nie ma. Skończyły się. - odpowiada kelnerka. Ojciec przytakuje i mówi, że jeszcze się zastanowią. Coś znaleźli i kelnerka znów przychodzi.
- A są te knedliki, co je ten pan przed nami? - ojciec znów się pyta.
- Nie ma, proszę pana. - odpowiada trochę podenerwowana.
- A knedliki?
- NIE MA! - podniosla trochę głos. Ojciec dał spokój i zamówił żonie piwo i każdemu jedzenie. Kelnerka przychodzi z piwem.
- A kned... - ojciec znów chce się spytać o potrawę bardzo lubianą przez jego żołądek, ale kelnerka wylewa mu piwo na głowę.
- Niestety nie ma, ale śmigus dyngus już nadszedł. - ojciec wstaje wściekły i łapie kobietę za szyję.
- Dawaj te knedliki, bo Zaduszki. - syczy mężczyzna. Kelnerka bierze popielniczkę i rozbija na głowie ojca.
- Nie, bo Popielec. - mężczyzna zdenerwowany podchodzi do gościa obok, zabiera mu knedliki i zaczyna zjadać. Gdy zjadł oblizał się i spojrzał na gościa,
któremu zabrał jedzenie. Tamten patrzy się zdezorientowany. Ojciec wstaje i bierze pusty talerz. Podchodzi do mężczyzny.
- Prima Aprilis. - mówi. Po chwili facet wbija mu siekierę w głowę i mówi:
- Halloween.
Ciekawe wakacje. Z góry informuje, że ten pobyt w restauracji był od wylania piwa starym kawałem. Postanowiłam go dodać, ponieważ zgodnie z umową jest 500 wejść.
Redaktorka: M. Paździoch
Niedawno byłam na wakacjach w Slovacji. Poznałam tam wielu ciekawych ludzi. Opowiadali mi o sobie i swojej rodzinie. Zaciekawiło i co najważniejsze
roźśmieszyło opowiadanie jednej koleżanki. Jej ojciec wyczyniał sztuki, które sama postanowiłam opisać tu, w magazynie. Mówiąc prościej, kolejnym tematem
przewodniem magazynu są przygody rodziny Świątkowych na wakacjach.
Rodzina jest na basenie. Matka z córką świetnie sie bawią, a Pan Świątkowy śpi. Córeczka wraca na koc i widzi ojca. Postanawia zrobić mu psikusa.
Podchodzi i wykręca nad nim mokre włosy. Woda oblewa plecy śpiącego. Jednak ojciec nie budzi się, lecz tylko mruczy przez sen:
- Mamo...
Mąż leży na łóżku. Córka chodzi po pokoju. Matka maluje się. Po chwili mąż patrzy na swoje nogi. Zastanwia się. Po chwili odzywa się do żony:
- Zrób mi Pedi...pedi...pedigree.
Tego samego dnia wieczorem rodzina umówiona jest na spotkanie ze starymi znajomymi. wszyscy się szykują. Córka i Matka siadają na balkonie, a mąż jest
w łazience. Po chwili Ojciec przychodzi na balkon i zaczyna opowiadać:
- Słuchajcie. Chciałem sobie psiknąć dezodorantem. Zamiast tego pskiłem pianka do golenia. - podosi rękę, a rodzinie ukazuje się piała kupka pianki.
Następnego dnia rodzice szykują śniadanie, podczas gdy córeczka smacznie śpi. Jednak jej sen nie trawa długo. Około godziny 9 budzi ją reklama w
głośniku ulicznym. Dziewczyna zaspana wstaje i wychodzi do rodziców. Zaczyna do nich mówić:
- Msza mnie obudziła. - co dzień, gdy piuszczają reklamę dziewczyna zaczyna się śmiać, że słyszy msze.
Po południu rodzina wybrała się na obiad do knajpki. Ojciec widzi danie dnia. Chce sobie zamówić. Kelnerka podchodzi do stolika. Ojciec chce zamówić:
- Chciałbym knedliki w gulaszu.
- Niestety nie ma. Skończyły się. - odpowiada kelnerka. Ojciec przytakuje i mówi, że jeszcze się zastanowią. Coś znaleźli i kelnerka znów przychodzi.
- A są te knedliki, co je ten pan przed nami? - ojciec znów się pyta.
- Nie ma, proszę pana. - odpowiada trochę podenerwowana.
- A knedliki?
- NIE MA! - podniosla trochę głos. Ojciec dał spokój i zamówił żonie piwo i każdemu jedzenie. Kelnerka przychodzi z piwem.
- A kned... - ojciec znów chce się spytać o potrawę bardzo lubianą przez jego żołądek, ale kelnerka wylewa mu piwo na głowę.
- Niestety nie ma, ale śmigus dyngus już nadszedł. - ojciec wstaje wściekły i łapie kobietę za szyję.
- Dawaj te knedliki, bo Zaduszki. - syczy mężczyzna. Kelnerka bierze popielniczkę i rozbija na głowie ojca.
- Nie, bo Popielec. - mężczyzna zdenerwowany podchodzi do gościa obok, zabiera mu knedliki i zaczyna zjadać. Gdy zjadł oblizał się i spojrzał na gościa,
któremu zabrał jedzenie. Tamten patrzy się zdezorientowany. Ojciec wstaje i bierze pusty talerz. Podchodzi do mężczyzny.
- Prima Aprilis. - mówi. Po chwili facet wbija mu siekierę w głowę i mówi:
- Halloween.
Ciekawe wakacje. Z góry informuje, że ten pobyt w restauracji był od wylania piwa starym kawałem. Postanowiłam go dodać, ponieważ zgodnie z umową jest 500 wejść.
Redaktorka: M. Paździoch
sobota, 3 sierpnia 2013
Post
Witam.
No więc tak: nie sprecyzowałam zbyt dobrze moich wymagań. Postaram się to naprawić. Mam naprawdę ciekawą notkę z wakacji. Chciałabym ją wstawić. I wstawię, kiedy zobaczę 500 wejść na bloga. Liczę na was.
Alexxis
No więc tak: nie sprecyzowałam zbyt dobrze moich wymagań. Postaram się to naprawić. Mam naprawdę ciekawą notkę z wakacji. Chciałabym ją wstawić. I wstawię, kiedy zobaczę 500 wejść na bloga. Liczę na was.
Alexxis
wtorek, 30 lipca 2013
Zawiedziona
Witajcie.
Jestem szczerze zawiedziona. Minęło już tyle czasu, a tu żadnego zgłoszenia do konkursu. Kochani, dlaczego mi to robicie? Ja tak bardzo się staram, by w dzień, gdy będzie wam smutno byście mogli wejść tu i rozweselić się. Wchodzę na bloga i co widzę? Nic! Prawie nikt się nie interesuje. Od razu tracę zapał. I niestety ogłaszam strajk. Dopóki nie zobaczę efektów mej pracy nie wstawię nowego posta.
Redaktorka:M. Paździoch
Jestem szczerze zawiedziona. Minęło już tyle czasu, a tu żadnego zgłoszenia do konkursu. Kochani, dlaczego mi to robicie? Ja tak bardzo się staram, by w dzień, gdy będzie wam smutno byście mogli wejść tu i rozweselić się. Wchodzę na bloga i co widzę? Nic! Prawie nikt się nie interesuje. Od razu tracę zapał. I niestety ogłaszam strajk. Dopóki nie zobaczę efektów mej pracy nie wstawię nowego posta.
Redaktorka:M. Paździoch
niedziela, 30 czerwca 2013
Wakacyjny konkurs!
Wakacje się rozpoczęły, a ja mam dla was podwójny konkurs. Podwójny... dlaczego? Ponieważ jest on podzielony na dwie części. Pierwszą jest zrobienie ciekawego zdjęcia z pobytu na wakacjach. Drugą częścią jest poinformowanie mnie o jakieś dziwnej, śmiesznej, albo miłosnej wpadce, która odbyła się na wakacjach. Prosiłabym, by informacje były podane w opowiadaniu. Dlaczego? Ponieważ to właśnie opowiadanie będzie nagrodzone wstawieniem w ORYGINALE do wydania. Podobnie zdjęcie. Więcej! Dodatkowo opowiadanie i zdjęcie umieszczę na oficjalnym FanPage na Facebook'u. Jeszcze więcej! Opowiadanie będzie również wstawione na jedną ze stronek, na której piszę swoje, bardziej poważne opowiadania. Oczywiście podam do wszystkiego link, by autor opowiadanie tudzież zdjęcia nie podejrzewał mnie o plagiat. Konkurs trwa od 2 lipca do 2 września. Opowiadania i zdjęcia proszę przesyłać na maila: M.Pazdzioch@poczta.onet.pl.
Zachęcam do brania udziału.
Redaktorka: M. Paździoch
Zachęcam do brania udziału.
Redaktorka: M. Paździoch
Ostatnia wieczerza Księdza Ptaka.
Każdy w was, z pewnością cieszy się, że nastąpił koniec roku. Jest jednak klasa, która się nie cieszy. Tą klasę uczy kochany ks. Ptak, o którym wspominałam w tej o to notce: Satanista Księdzem. Pod koniec roku, specjalnie dla swoich ukochanych dzieci urządził msze w kościele, a po mszy ucztę. Postanowiłam wpaść na tą imprezę. Msza była prowadzona zwyczajnie, jak każda. Po mszy jednak miałam problem z dostaniem się na ucztę, ponieważ była to impreza zamknięta. Ale udało się! Nie była to skromna impreza. Na plebani postawiony był wielki stół, przy którym wszyscy siedzieli. mnóstwo jedzenia, trunków i czego można sobie zapragnąć. Zaczęłam dopytywać się o wrażenia uczestników. Nie były złe, aczkolwiek nie były świetne. Niektórym brakowało rozrywki. Jednak ks. Ptak nie zamierzał nikogo zawieść. W zniósł toast, po czym otworzyły się wrota za nim. Z nich zaś wyszedł facet w... skórzanych slipkach, z kajdankami, czapka policjanta i innych zabawkach. Za nim szły dziewczynki podobnie ubrane, chodź zdarzały się wyjątki w kształcie kotków. Z sufitu wysunęła się kula dyskotekowa. Żigolak podszedł do jednej z komód i otworzył ją. Zdziwienie jakie zapanowało był przeraźliwe. W komodzie znajdowały się wielkie głośniki. Gdy muzyka została puszczona włosy wszystkich zafalowały. W momencie muzykę próbowały zagłuszyć krzyki i fałsze. Zabawa rozpoczęła się na dobre. W takim hałasie nie miałam jak przesłuchiwać uczniów, więc poszłam do ks. Ptaka, który właśnie wyszedł do toalety. Poczekałam przed wejściem. Gdy wyszedł poprosiłam go o wywiad. Zgodził się. Przedstawię wam go:
Redaktorka- Czy ksiądz zawsze wyprawia takie imprezy na koniec roku szkolnego?
Ks. Ptak - Nie. Robię to tylko w tedy, gdy znajdę odpowiednich zwolenników.
Redaktorka - A tylko na zakończenie?
Ks. Ptak - Nie. Bardzo często wyprawiam ucztę. Np. na Nowy Rok, Wielkanoc, Boże Narodzenie, Halloween czy inne takie.
Redaktorka - A jakie znaczenie maję te imprezy?
Ks. Ptak - Mają one pokazać młodemu pokoleniu, jak powinno się bawić. Chce także zdobyć sługusów dla mego pana.
Więcej pytanie nie podam, ponieważ odpowiedzi były zbyt okrutne. Potem poszukałam jakiegoś cichego miejsca, by poskładać wszystko w całość. Przyuważyłam, że Pani Marta z tej oto notki: Pedofil czy wykształcona osoba?, coś kombinuje. Grzebała w lodówce Ks. Ptaka. Podeszłam do niej i spytałam co robi. Pani Marta uśmiechnęła się chytrze i wstała. Zaczęła opowiadać swój plan:
Książunio pożałuje, że mnie wystawił. Te dzieciaki miały być moje! Już tyle zamówień było, a tu klapa - Ptaszkowi się odechciało sprzedawać. Tłumaczyłam, że może się zabawić zanim mi je odda, ale ma oddać. < Załamała ręce> Oh, odpłacę ci się! Popamiętasz swoją odmowę! Zginiesz marnie!
Przy tym śmiała się psychicznie. Postanowiłam wrócić na imprezę, bo jeszcze mnie spotka coś nieprzyjemnego. Dzięki Bogu, żyję! Ale Ks. Ptak przerwał moje rozmyślanie. Krzyknął z bólu, a muzyka przestała grać. W nogach miał powbijane kolce róży. Zostało uznane to za czysty przypadek. Rany zostały opatrzone, a zabawa trwała dalej. Nie długo jednak. Gdy Ks chciał chwycić za kielich i wino dziwnym trafem zostały przebite ręce. Znów przerwano tańce. Ksiądz zignorował rany.
Za jakiś czas kazał wyłączyć muzykę i siąść wszystkim przy stole. Zaczął swą wypowiedź: O to kielich krwi mojej, która za was i za wielu... Nie dokończył jednak. Otworzył oczy szeroko, a z ust poleciała krew. Gdy spojrzało się niżej, z piersi wystawał długi kij Z metalowa końcówką. To koniec. Ks. Ptak zginał za tych, co mieli zostać sprzedani przez Panią Martę.
Ps.
Tak oto powitam wakacje. Wybaczcie mi proszę, że takie krótkie. Ale jest.
Zapraszam na Schizowe - historie na FB.
Redaktorka: M. Paździoch
Redaktorka- Czy ksiądz zawsze wyprawia takie imprezy na koniec roku szkolnego?
Ks. Ptak - Nie. Robię to tylko w tedy, gdy znajdę odpowiednich zwolenników.
Redaktorka - A tylko na zakończenie?
Ks. Ptak - Nie. Bardzo często wyprawiam ucztę. Np. na Nowy Rok, Wielkanoc, Boże Narodzenie, Halloween czy inne takie.
Redaktorka - A jakie znaczenie maję te imprezy?
Ks. Ptak - Mają one pokazać młodemu pokoleniu, jak powinno się bawić. Chce także zdobyć sługusów dla mego pana.
Więcej pytanie nie podam, ponieważ odpowiedzi były zbyt okrutne. Potem poszukałam jakiegoś cichego miejsca, by poskładać wszystko w całość. Przyuważyłam, że Pani Marta z tej oto notki: Pedofil czy wykształcona osoba?, coś kombinuje. Grzebała w lodówce Ks. Ptaka. Podeszłam do niej i spytałam co robi. Pani Marta uśmiechnęła się chytrze i wstała. Zaczęła opowiadać swój plan:
Książunio pożałuje, że mnie wystawił. Te dzieciaki miały być moje! Już tyle zamówień było, a tu klapa - Ptaszkowi się odechciało sprzedawać. Tłumaczyłam, że może się zabawić zanim mi je odda, ale ma oddać. < Załamała ręce> Oh, odpłacę ci się! Popamiętasz swoją odmowę! Zginiesz marnie!
Przy tym śmiała się psychicznie. Postanowiłam wrócić na imprezę, bo jeszcze mnie spotka coś nieprzyjemnego. Dzięki Bogu, żyję! Ale Ks. Ptak przerwał moje rozmyślanie. Krzyknął z bólu, a muzyka przestała grać. W nogach miał powbijane kolce róży. Zostało uznane to za czysty przypadek. Rany zostały opatrzone, a zabawa trwała dalej. Nie długo jednak. Gdy Ks chciał chwycić za kielich i wino dziwnym trafem zostały przebite ręce. Znów przerwano tańce. Ksiądz zignorował rany.
Za jakiś czas kazał wyłączyć muzykę i siąść wszystkim przy stole. Zaczął swą wypowiedź: O to kielich krwi mojej, która za was i za wielu... Nie dokończył jednak. Otworzył oczy szeroko, a z ust poleciała krew. Gdy spojrzało się niżej, z piersi wystawał długi kij Z metalowa końcówką. To koniec. Ks. Ptak zginał za tych, co mieli zostać sprzedani przez Panią Martę.
Ps.
Tak oto powitam wakacje. Wybaczcie mi proszę, że takie krótkie. Ale jest.
Zapraszam na Schizowe - historie na FB.
Redaktorka: M. Paździoch
poniedziałek, 20 maja 2013
Żurek z powołania
Hej ho, hej ho, do pracy by się szło!!! - Oto motto Pani Żurek. Kocha ona swą pracę. Lekcje prowadzi jak zawodowiec. Z resztą, nie uczy tylko geografii, ale jest kaskaderką, przewodnikiem turystycznym oraz klaunem. Ma też do zaoferowania ekwipunek potrzebny do danej pracy. Po prostu człowiek orkiestra, pomijając kwestę muzyki oczywiście; choć ukrytych talentów to ma jeszcze sporo.
Zacznijmy od roli kaskaderki:
Na lekcjach opowiada różne bzdury dotyczące tematu, ale mówiąc np. o południkach, rozdźabia swoje małe, lecz masywne ciało ukazując ich działanie. Z wielka ekscytacją wypowiada słowa.
Przewodnik turystyczny
Pani Żurek często zabiera uczniów na wycieczki. W tedy opowiada np. o zdarzeniach jakie w tym miejscu się odbyło lub o samym miejscu. Dziwne to trochę, ponieważ nigdy nie przynudza. Pani Żurek miewa różne pomysły. Raz wymyśliła bal przebierańców na ulicy. Paru uczniów poszło na to. Okazało się, ze wiele osób lubi się bawić. Pomysły były niesamowite. Kostiumy były olśniewające! Oczywiście mniej ładne były te, które ludzie kupili. Pozwolę sobie opisać parę kostiumów.
1. Pani Cytrynka.
Strój składał się z żółtej, obcisłej koszulki, spodni tego samego koloru, również obcisłych. Pasek miała zielony z jedną cytrynką na środku. Buty: zielone gumiaki. Miała także żółty kapelusz i zieloną opaskę na oczy. Na głowie widniały cytrynki, a przywiązany, zielony płaszcz powiewał na wietrze. Na płaszczu również widniały cytrynki.
2. Super Afro.
Super afro nosił wielką czuprynę. Miał czerwoną bluzę, leginsy koloru żółtego oraz... majtki, zielone majtki na spodniach. Miał także opaskę.
3. Tajemniczy Hod-dog.
Był to jamnik. Zgadza się, jamnik, długi i gruby jamnik z czupryną afro, przepaską na oczy, niebieska peleryną i majtkami. Wyglądał słodko i dziwnie. Przyciągał wzrok.
4. Monster Big Pigi.
Świnia ta była opasła. Miała wszystko różowe. No i jak na super bohatera przystało, miała opaskę - również różową - oraz pelerynę. Czasem kradła szpadę Zuzorro lub jej konia. Bardzo ładnie wyglądała na koniu.
Klaun
Tą role odgrywała co lekcję. W tym jest najlepsza. Skacze po ławkach jak małpa, udaje np. deszcz albo wiatr. Jest w tym niesamowicie dobra! Zawsze wszystkich rozśmiesza.
Napisałam również, że zawsze ma ekwipunek - bo tak jest. Co rusz, w ręku ma nowe przedmioty. Grzebie w swojej wielkiej torbie i raz wyciągnie mapę klimatyczną, raz smoczek dla dzieci, raz gnomon, a raz wibrator. Po prostu zakręcona.
Bardzo was przepraszam!!! Za dużo tego. Tu miliony sprawdzianów, tu komputer zepsuty, tu obowiązkowy wyjazd z rodzicami i nie wiem w co ręce włożyć. wybaczcie mi.
O więcej proszę pytać się przez e-maila: M.Pazdzioch@poczta.onet.pl
Zapraszam również na oficjalną stronkę na facebook'u: https://www.facebook.com/SchizoweHistorie?ref=tn_tnmn
Redaktorka: M.Paździoch.
Zacznijmy od roli kaskaderki:
Na lekcjach opowiada różne bzdury dotyczące tematu, ale mówiąc np. o południkach, rozdźabia swoje małe, lecz masywne ciało ukazując ich działanie. Z wielka ekscytacją wypowiada słowa.
Przewodnik turystyczny
Pani Żurek często zabiera uczniów na wycieczki. W tedy opowiada np. o zdarzeniach jakie w tym miejscu się odbyło lub o samym miejscu. Dziwne to trochę, ponieważ nigdy nie przynudza. Pani Żurek miewa różne pomysły. Raz wymyśliła bal przebierańców na ulicy. Paru uczniów poszło na to. Okazało się, ze wiele osób lubi się bawić. Pomysły były niesamowite. Kostiumy były olśniewające! Oczywiście mniej ładne były te, które ludzie kupili. Pozwolę sobie opisać parę kostiumów.
1. Pani Cytrynka.
Strój składał się z żółtej, obcisłej koszulki, spodni tego samego koloru, również obcisłych. Pasek miała zielony z jedną cytrynką na środku. Buty: zielone gumiaki. Miała także żółty kapelusz i zieloną opaskę na oczy. Na głowie widniały cytrynki, a przywiązany, zielony płaszcz powiewał na wietrze. Na płaszczu również widniały cytrynki.
2. Super Afro.
Super afro nosił wielką czuprynę. Miał czerwoną bluzę, leginsy koloru żółtego oraz... majtki, zielone majtki na spodniach. Miał także opaskę.
3. Tajemniczy Hod-dog.
Był to jamnik. Zgadza się, jamnik, długi i gruby jamnik z czupryną afro, przepaską na oczy, niebieska peleryną i majtkami. Wyglądał słodko i dziwnie. Przyciągał wzrok.
4. Monster Big Pigi.
Świnia ta była opasła. Miała wszystko różowe. No i jak na super bohatera przystało, miała opaskę - również różową - oraz pelerynę. Czasem kradła szpadę Zuzorro lub jej konia. Bardzo ładnie wyglądała na koniu.
Klaun
Tą role odgrywała co lekcję. W tym jest najlepsza. Skacze po ławkach jak małpa, udaje np. deszcz albo wiatr. Jest w tym niesamowicie dobra! Zawsze wszystkich rozśmiesza.
Napisałam również, że zawsze ma ekwipunek - bo tak jest. Co rusz, w ręku ma nowe przedmioty. Grzebie w swojej wielkiej torbie i raz wyciągnie mapę klimatyczną, raz smoczek dla dzieci, raz gnomon, a raz wibrator. Po prostu zakręcona.
Bardzo was przepraszam!!! Za dużo tego. Tu miliony sprawdzianów, tu komputer zepsuty, tu obowiązkowy wyjazd z rodzicami i nie wiem w co ręce włożyć. wybaczcie mi.
O więcej proszę pytać się przez e-maila: M.Pazdzioch@poczta.onet.pl
Zapraszam również na oficjalną stronkę na facebook'u: https://www.facebook.com/SchizoweHistorie?ref=tn_tnmn
Redaktorka: M.Paździoch.
niedziela, 7 kwietnia 2013
Wąs w akcji
Problemem bezrobocia są trudne miejsca pracy. Wiele ludzi ląduje na ulicy, ponieważ pracodawcy wymagają coraz więcej. Znalazłam osobę, która pomimo przeszkód szuka pracy. Gdy przyszłam do niej z odwiedzinami było całkiem miło. Poczęstowała mnie sianem i wodą z kibla, albo z bajora. Pytałam się o jej pracę. Czy udało jej się jakąś znaleźć? Odpowiedziała, że wysłała już parę zgłoszeń. Jedno do Kauflanda, o posadę sprzątaczki. Niestety odrzucili ją i to jak bezczelnie! Pani Wąs dostała list w którym prosto z mostu pisało: Niestety Pani kwalifikacje nie wystarczą na tą posadę. Biedna. Ale Pani Wąs nie poddawała się! kolejne zgłoszenie wysłała do Lidla i do Tesko na stanowisko kasjerki. Odpowiedź była jasna: Niestety odstraszałaby Pani naszych klientów. Nie załapała się na żadne z tych stanowisk. Następnie spróbowała w klubie GoGo. Chciała tam dostać zaszczytne stanowisko stiptiz'erki. Podobno była strasznie podekscytowana gdy dostała list z odpowiedzią. Ale pisało w nim: Nasz klub jest dla osób z odpowiednimi klasyfikacjami, których pani nie posiada. Nie przypasowała by Pani do nas. nasz klub przyjmuje jedynie damy! Po tak drastycznej odpowiedzi Pani Wąs straciła nadzieję na znalezienie pracy. Spróbowała jeszcze jeden jedyny raz. Gdy siedziałam u niej na sianku przyszedł listonosz i wręczył Pani Wąs kopertę z Komendy głównej policji miejskiej. Startowała tam do roli gliny. Pani Wąs przeczytawszy list była szczęśliwa jak nigdy! Pisało w nim:
" Droga Naiwniaczko
Jesteśmy zadowoleni z Pani umiejętności, ale niestety nie nadaje się pani na jedną z nas. Możemy jednak zaoferować Pani posadę błazna komendowego. Praca ta polega na rozbawianiu nas, albo pocieszaniu w nieprzyzwoity sposób. Jeśli jest Pani chętna na tą posadę proszę odezwać się w ciągu 7 dni od otrzymania tego listu.
Z wielkim uśmiechem komendant policji miejskiej ***"
Od tamtej pory, Pani Wąs wygląda o wiele lepiej. Podobno bardzo polubiła tą robotę. Całe dnie ma wolne, a po nocach przesiaduje na komendzie. Podobno nie musi nawet nic robić!
Eh, problem bezrobocia jest wielki, ale jak widać da się go rozwiązać, jeśli się chce.
Ps.
Bardzo przepraszam za moją dłuuuuugą nieobecność!!! Nie miejcie do mnie pretensji. Usprawiedliwię się wyjazdem. Nie było mnie w domciu, i nie miałam jak wpisać kochanych notek. Tak, tak, wiem że bardzo krótka. Z wielkim żalem muszę poinformować, że wydania będą się ukazywać nieregularnie.
Pss.
Kochani, ci którzy nie mogli dodawać komów z powodu braku konta w google już mogą! Problem rozwiązany! Zapraszam więc, do wstawiania komów!!!
piątek, 15 marca 2013
Pani Marchewka przepowiada.
Słyszeliście pewnie o ludziach, którzy wymyślili sobie, że zarabiać będą dzięki przepowiadaniu przyszłości. Niestety wielu się sparzyło. W szkole(jak zwykle)działa się historia, która przeszła do historii(przynajmniej powinna). Bohaterka nazywa się Pani marchewka. Jest starszą kobietą tak ok. 50 lat i jest Niemką. Frau Marchewka prywatnie dorabia jako "Wróżka M." W wolnym czasie przyjmuje klientów i przepowiada im przyszłość. Tą najbliższą i tą daleką. Gdy przyszłam do niej jako reporterka, bez problemu udzieliła mi odpowiedzi na dręczące pytania. A oto one:
1. Od kiedy Pani udziela tych porad?
Odp.
Och, nie pamiętam. Ale chwilka... to będzie już ok. 30 lat.
2. Ależ to dlaczego tak długo? Tak wcześnie odkrywała Pani, że aż tak łatwo wyrolować ludzi?
Odp.
No cóż... z dumą mogę przyznać,. że to już wiedziałam o wiele wcześniej, a dokładnie od kąt skończyłam dziewięć lat, gdy ojciec molestował mnie dzień w dzień a matka tego nie widziała.*
3. Czy pani przepowiednie się spełniają?
Odp.
Ależ naturalnie. Gdyby nie działały to klienci nie wracaliby, a ja nie miałabym tego luksusowego apartamentu, w którym mieszkam i pięknego gabinetu, w którym przyjmuję gości.
4. Słyszałam, że zwodzi Pani żonatych mężczyzn dzięki wystrojowi w gabinecie. Mogłaby Pani go opisać?Odp.
Proszę bardzo. Jest on duży i przestrzenny. Ma parę półek na których stoją ozdobne, ciekawe zabawki dla sadystów i nie tylko. Ściany koloru czerwono-białego, a na nich obrazki gatunku "goła sztuka". Fotele i stoły sex-kształtu. No i co najważniejsze: parę książek kamasutra.
Na jednaj z dłuższych przerw zaczęłam wypytywać ludzi o ich dalsze losy według "Wróżki M."
**PANI MARTA. K:
Przyszła biznesmenka. Podobno będzie świetną negocjatorką z naszymi sąsiadami. Zamierza handlować na palecie miedzy narodowej. Popisze się świetną umiejętnością językową. Odwróci naszą politykę o 180'. Dzięki niej będziemy mieli wielkie wpływy na całym świecie, a w szczególności w Stanach Zjednoczony. Gdy będzie miała 70 lat przejdzie na emeryturę. Wtem Polskie państwo z powrotem stanie się małym, przeszkadzającym terytorium. Patrząc na złe powodzenie swojego kochanego państwa popełni samobójstwo. Powiesi się i dodatkowo zastrzeli.
PANI KA-<LOL>-A:
Elegancka i kulturalna kobieta. Na starość zamieszka w Anglii gdzie będzie uczęszczać do "Clubu Wykształconych Dam". Stanie się szanowaną i bogatą szlachtą. Wyjdzie za mąż za znanego bogacza, który będzie zwał się Adolf IV Hitller i będzie Niemcem.
PAN MARIOLKA I PANICZ KRZYSIU:
Miłe towarzystwo. Niestety los chciał, by rozeszli się na zakręcie, a dokładnie w porcie i zgubili w różnych statkach. Pan Mariolka wyruszył na rejs do koła świata musieć będzie znosić ciężkie życie marynarza. Gdy przepływać będą przy cieśninie Magellana Pan Mariolka rzuci się w wodę i utonie. Za to Panicz Krzysiu wyląduje w luksusowym promie dla podróżujących. Pozna tam przystojnego mężczyznę. Pewnej nocy Panicz stanie przy barierkach i poczuje wiatr w swych bujnych włosach. Mężczyzna, którego pozna złapie go za biodra i... dup! Trafili na skałę lodową. Tak zginie Panicz Krzysiu: szczęśliwie i ekscytująco.
Tymi cudnymi przepowiedniami zakończę tą prenumeratę. Jeśli ktoś pragnie dowiedzieć się o swoim dalszym losie mam stały kontakt z Frau Marchwką. Prośbę proszę słać na maila: M.Pazdzioch@poczta.onet.pl. Oraz, jeśli ktoś chciałby zamówić sobie jakiegoś schiza proszę nadsyłać propozycję i tematy.
Ps
*W sporze Homo vs Hetero jestem po stronie Homo. Nie cierpię głupich argumentów, dlaczego to nie powinni istnieć. Słyszałam taki argument: skąd masz pewność, że takich dwóch gejów nic nie zrobi jakiemuś dziecku? A oto odpowiedź: A JAKA MASZ PEWNOŚĆ ŻE TAKIE MAŁŻEŃSTWO NIC NIE ZROBI DZIECKU?? To pytanie było specjalnie kierowane do tej odpowiedzi.
**Nie zrozumiecie przepowiedni nie czytając poprzednich wydań.
Redaktorka: M. Paździoch
1. Od kiedy Pani udziela tych porad?
Odp.
Och, nie pamiętam. Ale chwilka... to będzie już ok. 30 lat.
2. Ależ to dlaczego tak długo? Tak wcześnie odkrywała Pani, że aż tak łatwo wyrolować ludzi?
Odp.
No cóż... z dumą mogę przyznać,. że to już wiedziałam o wiele wcześniej, a dokładnie od kąt skończyłam dziewięć lat, gdy ojciec molestował mnie dzień w dzień a matka tego nie widziała.*
3. Czy pani przepowiednie się spełniają?
Odp.
Ależ naturalnie. Gdyby nie działały to klienci nie wracaliby, a ja nie miałabym tego luksusowego apartamentu, w którym mieszkam i pięknego gabinetu, w którym przyjmuję gości.
4. Słyszałam, że zwodzi Pani żonatych mężczyzn dzięki wystrojowi w gabinecie. Mogłaby Pani go opisać?Odp.
Proszę bardzo. Jest on duży i przestrzenny. Ma parę półek na których stoją ozdobne, ciekawe zabawki dla sadystów i nie tylko. Ściany koloru czerwono-białego, a na nich obrazki gatunku "goła sztuka". Fotele i stoły sex-kształtu. No i co najważniejsze: parę książek kamasutra.
Na jednaj z dłuższych przerw zaczęłam wypytywać ludzi o ich dalsze losy według "Wróżki M."
**PANI MARTA. K:
Przyszła biznesmenka. Podobno będzie świetną negocjatorką z naszymi sąsiadami. Zamierza handlować na palecie miedzy narodowej. Popisze się świetną umiejętnością językową. Odwróci naszą politykę o 180'. Dzięki niej będziemy mieli wielkie wpływy na całym świecie, a w szczególności w Stanach Zjednoczony. Gdy będzie miała 70 lat przejdzie na emeryturę. Wtem Polskie państwo z powrotem stanie się małym, przeszkadzającym terytorium. Patrząc na złe powodzenie swojego kochanego państwa popełni samobójstwo. Powiesi się i dodatkowo zastrzeli.
PANI KA-<LOL>-A:
Elegancka i kulturalna kobieta. Na starość zamieszka w Anglii gdzie będzie uczęszczać do "Clubu Wykształconych Dam". Stanie się szanowaną i bogatą szlachtą. Wyjdzie za mąż za znanego bogacza, który będzie zwał się Adolf IV Hitller i będzie Niemcem.
PAN MARIOLKA I PANICZ KRZYSIU:
Miłe towarzystwo. Niestety los chciał, by rozeszli się na zakręcie, a dokładnie w porcie i zgubili w różnych statkach. Pan Mariolka wyruszył na rejs do koła świata musieć będzie znosić ciężkie życie marynarza. Gdy przepływać będą przy cieśninie Magellana Pan Mariolka rzuci się w wodę i utonie. Za to Panicz Krzysiu wyląduje w luksusowym promie dla podróżujących. Pozna tam przystojnego mężczyznę. Pewnej nocy Panicz stanie przy barierkach i poczuje wiatr w swych bujnych włosach. Mężczyzna, którego pozna złapie go za biodra i... dup! Trafili na skałę lodową. Tak zginie Panicz Krzysiu: szczęśliwie i ekscytująco.
Tymi cudnymi przepowiedniami zakończę tą prenumeratę. Jeśli ktoś pragnie dowiedzieć się o swoim dalszym losie mam stały kontakt z Frau Marchwką. Prośbę proszę słać na maila: M.Pazdzioch@poczta.onet.pl. Oraz, jeśli ktoś chciałby zamówić sobie jakiegoś schiza proszę nadsyłać propozycję i tematy.
Ps
*W sporze Homo vs Hetero jestem po stronie Homo. Nie cierpię głupich argumentów, dlaczego to nie powinni istnieć. Słyszałam taki argument: skąd masz pewność, że takich dwóch gejów nic nie zrobi jakiemuś dziecku? A oto odpowiedź: A JAKA MASZ PEWNOŚĆ ŻE TAKIE MAŁŻEŃSTWO NIC NIE ZROBI DZIECKU?? To pytanie było specjalnie kierowane do tej odpowiedzi.
**Nie zrozumiecie przepowiedni nie czytając poprzednich wydań.
Redaktorka: M. Paździoch
wtorek, 12 marca 2013
Satanista Księdzem
Mili państwo, wszyscy ufamy księżą, ale czy wiemy jacy oni naprawdę są? NIE! Postarałam się dowiedzieć co nieco o Księdzu Ptaku. Zacznijmy od zapoznania. Ks. Ptak przywitał uczniów słowami "Szatan istnieje, trzeba w niego wierzyć." Zaciekawiając tym stwierdzeniem uczniów, Ksiądz najwidoczniej był zadowolony. jedna z uczennic słyszała nawet jak modli się do Szatana i oświadczając, że zdobywa nowych sprzymierzeńców. Z wielkim zapałem zabrał się do przemiany niewinnych dzieci. mała grupka osób dostrzegła w Ks. Ptaku czyste zło i poszła się poskarżyć do dyrektorki szkoły. Na szczęście większość ludu stanęła w jego obronie. Lubili zadawać mu pytania dotyczące paranormalnych rzeczy i stworzeń. Raz spytali się o wampiry, a że odpowiedź Ks. Ptaka jest raczej jak książka to zagadali go i lekcja spłynęła jak strumyk. Pozwolę opisać część z odpowiedzi:
" Wampiry to ludzie z niedokrwieniem. Nie mogą jeść żadnych ostrych przypraw i wychodzić na słońce. By nie zabijać podłączają się do kroplówki, niestety pierwsze wampiry nie miały do niej dostępu."
A na pytanie czy giną przez osikowy kołek odpowiedział:
"A widzieliście kogoś kto by przeżył takie przebicie?"
Padło jeszcze jedno pytanie dotyczące wampirów:
"- Dlaczego uważa się, że wampiry boją się krzyża i wszystkiego co związane z kościołem?
- bo wampiry pochodzą z rodzin popełniających kazirodztwo, co jest wbrew woli Bożej."
Gdy na lekcji Ksiądz opowiadał o opętaniu padło pytanie: co dzieje się z takim człowiekiem? W tedy Ks. Ptak zaczął kolejną swoją historię z życia wziętą. Brzmiała ona tak:
"Pewna dziewczyna, którą uczyłem kochała czytać Harrego Pottera. Była tak zaczytana, że zamknęła się w pokoju i nie chodziła do szkoły. Aż rodzice zaczęli się bać i zabrali jej książki. Ona ze wściekłości w nocy podeszła do łóżka swoich opiekunów i próbowała ich zabić. Starszy brat zadzwonił po psychiatryka. Ośmiu ludzi próbowało ją powstrzymać \, lecz ona w kaftanie bezpieczeństwa rzucała ich po ścianach. I to właśnie dzieje się z człowiekiem opętanym."
Ks. Ptak uważa, że przekleństwa typu "popierdolony", idiota" czy "gównojad" to nic złego. Jego psychika dorównuje samemu Szatanowi. Na jednej lekcji uczniowie spytali czy samobójstwo to też grzech.
"Tak, samobójstwo to też grzech. Znałem pewnego człowieka, który dobrze zarabiał, miał dom,
żonę i dwójkę dzieci. Był szczęśliwy, zadbany, kulturalny, aż pewnego dnia powróciwszy do domu powiadomił żonę, że stracił pracę. Zaczął pić. Szlajał się od biedronki do biedronki, żebrał gdy pieniądze się skończyły. W końcu ludzie powiedzieli dość. Ten załamał się już całkowicie. pewnego dnia wrócił do domu cały nachlany i zabił swoja rodzinę po czym samego siebie."
I na sam koniec opowiadanie z tego tygodnia dotyczącej Pani która nie mogła umrzeć.
"Siedziałam przy swojej koleżance i podeszła do nas jej matka. Była smutna i zakłopotana. Bała się o swoją córkę, ponieważ ta chodź umiera umrzeć nie może. Spytała się matki:
- Czy ty mnie nie przeklęłaś?
- Ależ o czym ty mówisz, córuchna?
- A pamiętasz tamtą noc...gdy przyszłam do waszej sypialni...w stringach?
- Nooo, powiedziałam byś wyszła, bo przepędzisz mi klienta.
- A ja odpowiedziałam, że chce się wdać w matkę. Ty zaś powiedziałaś mi bym nie mogła zdechnąć."
To jedynie ziarenko na pustyni z opowieści kochanego Ks. Ptaka. Na tym jednak zakończę siódme wydanie "Schizowych historii". Ale, ale, nie lękajcie się, ks. Ptak przyleci na wiosnę.
Ps.
Ma się rozumieć, że tym sposobem nie chce obrażać kościoła czy ks. Ptaka. Opisuję prawdziwe historie z życia wzięte i proszę nie mieć do mnie pretensji.
Redaktorka: M. Paździoch
" Wampiry to ludzie z niedokrwieniem. Nie mogą jeść żadnych ostrych przypraw i wychodzić na słońce. By nie zabijać podłączają się do kroplówki, niestety pierwsze wampiry nie miały do niej dostępu."
A na pytanie czy giną przez osikowy kołek odpowiedział:
"A widzieliście kogoś kto by przeżył takie przebicie?"
Padło jeszcze jedno pytanie dotyczące wampirów:
"- Dlaczego uważa się, że wampiry boją się krzyża i wszystkiego co związane z kościołem?
- bo wampiry pochodzą z rodzin popełniających kazirodztwo, co jest wbrew woli Bożej."
Gdy na lekcji Ksiądz opowiadał o opętaniu padło pytanie: co dzieje się z takim człowiekiem? W tedy Ks. Ptak zaczął kolejną swoją historię z życia wziętą. Brzmiała ona tak:
"Pewna dziewczyna, którą uczyłem kochała czytać Harrego Pottera. Była tak zaczytana, że zamknęła się w pokoju i nie chodziła do szkoły. Aż rodzice zaczęli się bać i zabrali jej książki. Ona ze wściekłości w nocy podeszła do łóżka swoich opiekunów i próbowała ich zabić. Starszy brat zadzwonił po psychiatryka. Ośmiu ludzi próbowało ją powstrzymać \, lecz ona w kaftanie bezpieczeństwa rzucała ich po ścianach. I to właśnie dzieje się z człowiekiem opętanym."
Ks. Ptak uważa, że przekleństwa typu "popierdolony", idiota" czy "gównojad" to nic złego. Jego psychika dorównuje samemu Szatanowi. Na jednej lekcji uczniowie spytali czy samobójstwo to też grzech.
"Tak, samobójstwo to też grzech. Znałem pewnego człowieka, który dobrze zarabiał, miał dom,
żonę i dwójkę dzieci. Był szczęśliwy, zadbany, kulturalny, aż pewnego dnia powróciwszy do domu powiadomił żonę, że stracił pracę. Zaczął pić. Szlajał się od biedronki do biedronki, żebrał gdy pieniądze się skończyły. W końcu ludzie powiedzieli dość. Ten załamał się już całkowicie. pewnego dnia wrócił do domu cały nachlany i zabił swoja rodzinę po czym samego siebie."
I na sam koniec opowiadanie z tego tygodnia dotyczącej Pani która nie mogła umrzeć.
"Siedziałam przy swojej koleżance i podeszła do nas jej matka. Była smutna i zakłopotana. Bała się o swoją córkę, ponieważ ta chodź umiera umrzeć nie może. Spytała się matki:
- Czy ty mnie nie przeklęłaś?
- Ależ o czym ty mówisz, córuchna?
- A pamiętasz tamtą noc...gdy przyszłam do waszej sypialni...w stringach?
- Nooo, powiedziałam byś wyszła, bo przepędzisz mi klienta.
- A ja odpowiedziałam, że chce się wdać w matkę. Ty zaś powiedziałaś mi bym nie mogła zdechnąć."
To jedynie ziarenko na pustyni z opowieści kochanego Ks. Ptaka. Na tym jednak zakończę siódme wydanie "Schizowych historii". Ale, ale, nie lękajcie się, ks. Ptak przyleci na wiosnę.
Ps.
Ma się rozumieć, że tym sposobem nie chce obrażać kościoła czy ks. Ptaka. Opisuję prawdziwe historie z życia wzięte i proszę nie mieć do mnie pretensji.
Redaktorka: M. Paździoch
Gomen!!!!(przepraszam)
bardzo przepraszam czytelników za miesiąc mojej nieobecność. Na usprawiedliwienie mam jedynie zepsucie komputera. Nie mogłam go używać, więc nie miałam jak wsadzić wydania, ale już to robię. Oświadczam zatem, że jeszcze w tym tygodniu, licząc od dziś znajdziecie cztery nowe genialne opowieści. jeszcze raz straszliwie przepraszam.
Redaktorka: M. Paździoch
Redaktorka: M. Paździoch
niedziela, 17 lutego 2013
Molestowane przez ucznia
Mamy dziś 17.02.2013 r. a Pani Okular jest molestowana i gwałcona przez ucznia już cztery lata. Jak mawia, Panicz Krzywa Gęba dotyka ją w intymne miejsca w czasie przerw i lekcji, a podczas czasu wolnego gwałci Panią Okular w jej prywatnym pokoju. Powiada, że Panicz Krzywa Gęba nawet przy uczniak przystawia się do niej. Jej oprawca lubi gdy Pani Okular cierpi i krzyczy. Najbardziej jednak lubi wydawane jęki i prośby o więcej wychodzące z ust poszkodowanej, wymuszane siłą. Gdy Pani Okular ma dość i błaga o pomoc Panicz Krzywa Gęba wyciąga pasek ze spodni i bije ją. Najczęściej po twarzy, ale zdarzają się uderzenia w innych miejscach.Oczywiście, Pani Okular mogłaby zgłosić to na policje, albo do sądu rodzinnego, ale Panicz ma argumenty dzięki którym może do woli bawić się Panią Okular. Jednym z nich jest spowodowanie, że Pani Okular przestanie się podoba wszystkim mężczyzną i straci pracę przez nieznane nam źródła. Zdarza się, że Pani Okular wracając do domu zostaje wciągnięta w krzaki i zakneblowana. Panicz Krzywa Gęba zawiązuje jej ręce i nogi, wsadza do ust szmatkę i zaczyna gwałcić. Czasem każe robić jej tak zwany."striptiz" dla oczku. Pani Okular jest na każde zawołanie. Gdy Panicz Krzywa Gęba ma "wolną chatę" Pani Okular przyjeżdża na całą noc. Kobieta jednak nie narzeka. mówi, że kiedyś była z gorszym facetem od Panicza. On przynajmniej prawi jej miłe komplementy. Jest jedna zasada której Panicz Krzywa Gęba przestrzega. ZAWSZE SIĘ ZABEZPIECZAĆ!!!
"Dla mnie Panicz Krzywa Gęba stał się bardziej kochankiem niż gwałcicielem. Lubię seks z nim. Jest nawet przyjemnie. Jedynie czego nie lubię to bicia mnie pasem. Mam nadzieje, że inne nauczycielki też znajdą sobie takich chłopców do rozrywki, a może niektóre już mają swoich seks - przyjaciół. Ciekawe..."
Redaktorka: M. Paździoch
"Dla mnie Panicz Krzywa Gęba stał się bardziej kochankiem niż gwałcicielem. Lubię seks z nim. Jest nawet przyjemnie. Jedynie czego nie lubię to bicia mnie pasem. Mam nadzieje, że inne nauczycielki też znajdą sobie takich chłopców do rozrywki, a może niektóre już mają swoich seks - przyjaciół. Ciekawe..."
Redaktorka: M. Paździoch
niedziela, 10 lutego 2013
Żywy Schab w szkole
Witam i przepraszam za jednodniowe opóźnienie, ale za to schiza będzie dłuższa. Opiszę wam cztery wypowiedzi znanych wam osób.
1. PAN MARIOLKA.
Paniusia Stary Schab jest grubą, obślizgłą babunią, nazywającą mnie radiem i niedorozwojem. Zwykle z największą i najgłośniejszą gębą zwraca się tylko do mnie. Kradnie mi ogórki!!!
2. PANI KA-<LOL>-A.
Pani Schab zwraca się do mnie jak do bachora. Ostatnio groziła, pozwolę sobie zacytować "Ja wiem jakie lekcje prowadzisz na WOS-ie. Uczysz czegoś bardziej bezczelnego!!! Ja się dowiem co to jest!!!" Kiedyś spotkałam ją na cmentarzu. Patrzyła się na mnie, jak na idiotkę. to, że zawsze nosze zgrabne miniówki i bluzki z dużym dekoltem( i nie mam stanika) to nie znaczy, że wyglądam jak kosmita.Gdyby patrzył się jakiś przystojny mężczyzna, to O.K, ale świrnięta nauczycielka? W tej chwili pomyślałam "Do twojego grobu to nawet nie podejdę. Przecież nie będzie co kraść." Ta baba strasznie mnie irytuje!!!
3.PANI MARTA.K.
Pani Stary Schab jest małym, grubym i wrednym karłem. Przepraszam za obrazę karłów. Jej zwyczajem jest zżeranie dzieci za odgłosy wydawane przez książkę. Trzy dzieci co lekcje zostają smażone w jej ogromnym piecu(torbie). Jej dziennik zawiera listę osób czekających na ścięcie. Każde dziecko co lekcje sra w majtki ze względu na jej piskliwy, a zarazem bardzo gruby głos. Jej słynne powiedzenie: Masło maślane, masłem popychane.
4. RELACJA NA ŻYWO Z JASKINI SCHABA. (M. PAŹDZIOCH)
Na początku wyzywa od kosmitów. Osobniki, którym kazano wyjechać w ważnej delegacji nie mają prawa żyć. Jej kosmate włosy latają po całej głowie, a jej piskliwy głos ogłasza oceny, straszliwe, końcowe oceny za smakowitość. Jej twarz zaczyna się czerwienić, oczy oczy chodź małe, zaczynają maleć jeszcze bardziej. Jej głowa wygląda jak pomidor lub dynamit, który za chwile miałby wybuchnąć.
Uczniowie przeciwko Pani Stary Schab planują srogą egzekucje. Posiadają już szereg propozycji m.in:
- Ugotowanie w wielkim garze(chodź wątpię, że taki gar się znajdzie);
- Upiec w jej torbie;
- Zmienić z kotleta schabowego na mielony;
- Ubić na śmietanę;
- Ściąć nożem do rżnięcia świń;
- Użyć jako zabawkę magiczną na apelu, czyli poprzebijać i sprawdzić czy przeżyje;
- Rozerwać przez konie;
- Nabić na pal.
To jedynie mała garstka propozycji jakie padają na tak zwanym "Konwencie anty nauczycielskim". Jak widać, Pani Stary Schab nie jest lubiana. Uczniowie i Uczennice, uważajcie na starą, zgrzybiałą babę śmierdzącą alkoholem, fajkami i seksem.
Redaktorka: M. Paździoch
1. PAN MARIOLKA.
Paniusia Stary Schab jest grubą, obślizgłą babunią, nazywającą mnie radiem i niedorozwojem. Zwykle z największą i najgłośniejszą gębą zwraca się tylko do mnie. Kradnie mi ogórki!!!
2. PANI KA-<LOL>-A.
Pani Schab zwraca się do mnie jak do bachora. Ostatnio groziła, pozwolę sobie zacytować "Ja wiem jakie lekcje prowadzisz na WOS-ie. Uczysz czegoś bardziej bezczelnego!!! Ja się dowiem co to jest!!!" Kiedyś spotkałam ją na cmentarzu. Patrzyła się na mnie, jak na idiotkę. to, że zawsze nosze zgrabne miniówki i bluzki z dużym dekoltem( i nie mam stanika) to nie znaczy, że wyglądam jak kosmita.Gdyby patrzył się jakiś przystojny mężczyzna, to O.K, ale świrnięta nauczycielka? W tej chwili pomyślałam "Do twojego grobu to nawet nie podejdę. Przecież nie będzie co kraść." Ta baba strasznie mnie irytuje!!!
3.PANI MARTA.K.
Pani Stary Schab jest małym, grubym i wrednym karłem. Przepraszam za obrazę karłów. Jej zwyczajem jest zżeranie dzieci za odgłosy wydawane przez książkę. Trzy dzieci co lekcje zostają smażone w jej ogromnym piecu(torbie). Jej dziennik zawiera listę osób czekających na ścięcie. Każde dziecko co lekcje sra w majtki ze względu na jej piskliwy, a zarazem bardzo gruby głos. Jej słynne powiedzenie: Masło maślane, masłem popychane.
4. RELACJA NA ŻYWO Z JASKINI SCHABA. (M. PAŹDZIOCH)
Na początku wyzywa od kosmitów. Osobniki, którym kazano wyjechać w ważnej delegacji nie mają prawa żyć. Jej kosmate włosy latają po całej głowie, a jej piskliwy głos ogłasza oceny, straszliwe, końcowe oceny za smakowitość. Jej twarz zaczyna się czerwienić, oczy oczy chodź małe, zaczynają maleć jeszcze bardziej. Jej głowa wygląda jak pomidor lub dynamit, który za chwile miałby wybuchnąć.
Uczniowie przeciwko Pani Stary Schab planują srogą egzekucje. Posiadają już szereg propozycji m.in:
- Ugotowanie w wielkim garze(chodź wątpię, że taki gar się znajdzie);
- Upiec w jej torbie;
- Zmienić z kotleta schabowego na mielony;
- Ubić na śmietanę;
- Ściąć nożem do rżnięcia świń;
- Użyć jako zabawkę magiczną na apelu, czyli poprzebijać i sprawdzić czy przeżyje;
- Rozerwać przez konie;
- Nabić na pal.
To jedynie mała garstka propozycji jakie padają na tak zwanym "Konwencie anty nauczycielskim". Jak widać, Pani Stary Schab nie jest lubiana. Uczniowie i Uczennice, uważajcie na starą, zgrzybiałą babę śmierdzącą alkoholem, fajkami i seksem.
Redaktorka: M. Paździoch
sobota, 2 lutego 2013
Emerytowany Piernik.
Pani Piernik jest starą, zgrzybiałą babą o wrednym i przemądrzałym charakterze. Przypuszczamy, że Pani Emerytowany Piernik będzie obchodzić ok. 101 urodziny. Taką hipotezę wyciągamy z jej zwisającej, obleśnej skóry , starych ciuchów z lumpeksu oraz głosu jak u koguta.
Pani Piernik na każdej lekcji drze ryja, jakby miała robić pobudkę na wsi. Oczywiście, nie można powiedzieć, że nic nie tłumaczy na lekcji. Wręcz przeciwnie, tłumaczy całą lekcję, a prace mają być wykonane w domu. Najgorsze jest to, że nie tłumaczy żadnych ważnych rzeczy, lecz co chwilę to samo. Uczniowie przez jej wredote, okazują Pani Piernik coraz gorsze zachowanie. Nawet na jej cześć utworzyli piosenkę, którą pozwolę sobie zacytować pod koniec. Każdy uczeń lekceważy sobie jej uwagi, rozkazy czy nakazy. Na jednej lekcji potrafi dojść do zawału. Jej zachowanie jest żałosne. Pani Piernik nie da się lubić.
A teraz obiecana piosenka na cześć Pani Emerytowany Piernik:
*"Pierniku, Pierniku, Pierniku pod którym śmietnikiem mieszkasz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku z którego śmietnika żresz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku z którym menelem śpisz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku dlaczego masz tak wielki brzuch?
Pierniku, Pierniku, Pierniku co będziesz piep#zyć dziś?!"
Na tym koniec kolejnego wydania.
*Prawa autorskie zastrzeżone.
Redaktorka: M.Paździoch
Pani Piernik na każdej lekcji drze ryja, jakby miała robić pobudkę na wsi. Oczywiście, nie można powiedzieć, że nic nie tłumaczy na lekcji. Wręcz przeciwnie, tłumaczy całą lekcję, a prace mają być wykonane w domu. Najgorsze jest to, że nie tłumaczy żadnych ważnych rzeczy, lecz co chwilę to samo. Uczniowie przez jej wredote, okazują Pani Piernik coraz gorsze zachowanie. Nawet na jej cześć utworzyli piosenkę, którą pozwolę sobie zacytować pod koniec. Każdy uczeń lekceważy sobie jej uwagi, rozkazy czy nakazy. Na jednej lekcji potrafi dojść do zawału. Jej zachowanie jest żałosne. Pani Piernik nie da się lubić.
A teraz obiecana piosenka na cześć Pani Emerytowany Piernik:
*"Pierniku, Pierniku, Pierniku pod którym śmietnikiem mieszkasz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku z którego śmietnika żresz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku z którym menelem śpisz?
Pierniku, Pierniku, Pierniku dlaczego masz tak wielki brzuch?
Pierniku, Pierniku, Pierniku co będziesz piep#zyć dziś?!"
Na tym koniec kolejnego wydania.
*Prawa autorskie zastrzeżone.
Redaktorka: M.Paździoch
sobota, 26 stycznia 2013
Tajemniczy po - ślad.
Każdy z was z pewnością nie raz słyszał o targowiskach, ufo i przyjaźni. Dzisiejszy artykuł nawet mnie samą zszokował! A dokładnie, Pan Mariolka udzielił mi wywiadu na temat jego życia i dziwnych zdarzeń z nim związanych. Zacznijmy od tego, że Pan Mariolka ma 35 lat, mieszka we Wrocławiu i sprzedaje na targu kiszone owoce, warzywa, a głównie ogórki. Kisi w piwnicy. Dziennie zarabia 2.50 zł. By zyskać prąd i wodę, Panicz Krzysiu, sąsiad, pomaga podpiąć się pod domy sąsiadów.
Pan Mariolka przeczytał w internecie, że kosmici uwielbiają wodę z ogórków, więc po kryjomu pożyczył sobie kosiarkę Panicza Krzysia i pospieszył na pole zboża. Działo się to w nocy. Zaczął wycinać dziwne znaki na polach i rozlewać wodę po ogórkach. Po pięciu godzinach pojawiły się zielone chmury, a Pan Mariolka uznał je za statki ufo - ludów. Krzyczał i prosił by wzięli go ze sobą, lecz jak to chmury, powoli przemieszczały się w prawą stronę od Pana Mariolki. Postanowił wrócić do domu.Oddał kosiarkę, lecz Panicz Krzysiu przyłapał go i śmiertelnie się obraził. Nawet nie dął mu szarlotki!!!
Po jakimś tygodniu, gdy Pan Mariolka wszedł do swojej kuchni ogarnęło go nie lada zaskoczenie. Po całej kuchni latały talerze!!! Zaczął krzyczeć z radości, lecz zauważył świecącą nić przy jednym z talerzy. Okazało się, że sprawcą całego zamieszania jest Panicz Krzysiu. Chciał odpłacić się za kradzież kosiarki. Panu Mariolce jednak nie spodobało się to. Chciał również dopiec Paniczowi. Podłączył się do wodociągu Panicza Krzysia i tak wykombinował, że wlał zielony płyn do rury prowadzącej do łazienki. Dobrze wiedział kiedy Panicz Krzysiu się kąpie, ponieważ kiedyś razem to robili. Gdy ofiara weszła do wanny z rozkoszy zamknęła oczy i nie zauważyła zielonego płynu. Niestety z rozkoszy również się zesrał. Woda stała się brązowa, a Panicz Krzysiu wyszedł z kąpieli i spłukał wodę. W tej samej chwili Pan Mariolka brał prysznic. Podśpiewywał z radości. Zapomniał że jest podpięty i na głowę spadła mu obsrana woda od Panicza Krzysia.
Pan Mariolka poddał się, tak przynajmniej myślał.Pewnego razu, schodząc do piwnicy okazało się, że Panicz Krzysiu sypia przy jego ogórkach! Na samym początku, Pan Mariolka był strasznie zdenerwowany, lecz po chwili wymyślił plan zemsty. Po cichu wywiózł Panicza z piwnicy i zawiózł na targ. Przylepił cenę 0.50 zł. Ale gdy jeden klient się doczepił, to zaś drugi postawił większą cenę. Aż doszło do 300.000.000 zł!!!, a tyle postawił jeden murzyński biznesmen. Pan Mariolka zaczął żyć bogato i szukał ufo - ludów!!!
Redaktorka: M. Paździoch
Pan Mariolka przeczytał w internecie, że kosmici uwielbiają wodę z ogórków, więc po kryjomu pożyczył sobie kosiarkę Panicza Krzysia i pospieszył na pole zboża. Działo się to w nocy. Zaczął wycinać dziwne znaki na polach i rozlewać wodę po ogórkach. Po pięciu godzinach pojawiły się zielone chmury, a Pan Mariolka uznał je za statki ufo - ludów. Krzyczał i prosił by wzięli go ze sobą, lecz jak to chmury, powoli przemieszczały się w prawą stronę od Pana Mariolki. Postanowił wrócić do domu.Oddał kosiarkę, lecz Panicz Krzysiu przyłapał go i śmiertelnie się obraził. Nawet nie dął mu szarlotki!!!
Po jakimś tygodniu, gdy Pan Mariolka wszedł do swojej kuchni ogarnęło go nie lada zaskoczenie. Po całej kuchni latały talerze!!! Zaczął krzyczeć z radości, lecz zauważył świecącą nić przy jednym z talerzy. Okazało się, że sprawcą całego zamieszania jest Panicz Krzysiu. Chciał odpłacić się za kradzież kosiarki. Panu Mariolce jednak nie spodobało się to. Chciał również dopiec Paniczowi. Podłączył się do wodociągu Panicza Krzysia i tak wykombinował, że wlał zielony płyn do rury prowadzącej do łazienki. Dobrze wiedział kiedy Panicz Krzysiu się kąpie, ponieważ kiedyś razem to robili. Gdy ofiara weszła do wanny z rozkoszy zamknęła oczy i nie zauważyła zielonego płynu. Niestety z rozkoszy również się zesrał. Woda stała się brązowa, a Panicz Krzysiu wyszedł z kąpieli i spłukał wodę. W tej samej chwili Pan Mariolka brał prysznic. Podśpiewywał z radości. Zapomniał że jest podpięty i na głowę spadła mu obsrana woda od Panicza Krzysia.
Pan Mariolka poddał się, tak przynajmniej myślał.Pewnego razu, schodząc do piwnicy okazało się, że Panicz Krzysiu sypia przy jego ogórkach! Na samym początku, Pan Mariolka był strasznie zdenerwowany, lecz po chwili wymyślił plan zemsty. Po cichu wywiózł Panicza z piwnicy i zawiózł na targ. Przylepił cenę 0.50 zł. Ale gdy jeden klient się doczepił, to zaś drugi postawił większą cenę. Aż doszło do 300.000.000 zł!!!, a tyle postawił jeden murzyński biznesmen. Pan Mariolka zaczął żyć bogato i szukał ufo - ludów!!!
Redaktorka: M. Paździoch
wtorek, 22 stycznia 2013
Uwaga!
Witam!
Muszę z przykrością poinformować, że kolejne wydania magazynu "Schizowe historie" będą ukazywały się co tydzień licząc od zeszłej soboty, czyli drugiego wydania. Dzieje się tak, ponieważ redaktorka, czyli ja, nie mam ostatnio wiele czasu by wydawać prenumeraty, ani by przeprowadzać wywiady. Chciałabym też przeprowadzić parę zmian, trochę udoskonalić i zachęcić do komentowania. Dziękuję i przepraszam wszystkich za zwłokę.
Redaktorka: M. Paździoch.
piątek, 18 stycznia 2013
WOS typu Ka--a.
Dobry wieczór, z tej strony redaktorka magazynu "Schizowe historie". Dziś opiszę historię nauczycielki WOS - u, bogatej, po studiach 28 latki. Pani Ka-<LOL>-a opowiada, że dzieci zazwyczaj wypisują się z lekcji WDŻ-tu ponieważ jej lekcje stanowczo im wystarczą. Na lekcji, dzieci podchodzą do biurka i płacą Pani Ka-<LOL>-i za lekcje. Najczęściej dzieci są uczone gry w słoneczko. Lekcje zazwyczaj odbywają się na ławkach, lecz klasa Ic specjalnie na lekcje WOS - u nabyli dywanik. Nikt poza uczniami i ich rodzicami nie domyśla się jaką tematykę prowadzi Pani Ka-<LOL>-a. Zarabia dużo dzięki napiwkom rodziców, ponieważ dzieci nie kłopoczą się gdy widzą ich w błogostanie.Żadne dziecko nie jest zestresowane, ani zniechęcone na lekcjach. Cztery razy w semestrze, Pani Ka-<LOL>-ina robi dzieciom sprawdziany z wiedzy praktycznej, bo jak to ujęła musza mieć jakieś oceny. Jedyną książką potrzebną na podniecające lekcje WOS - u jest kamasutra. Obowiązkowe są także prezerwatywy. Dwie, trzy na każdą lekcje. Najpopularniejszą pozą u dzieci jest poza 69. Pani Ka-<LOL>- i nie wystarczają zarobki na szkole, więc w nocy dorabia kradnąc znicze i kwiatki z pobliskiego cmentarza.
"Sprzedaje je w ciemno na Allegro. Wiedza o seksie(WOS) jest ulubioną lekcją dzieci. Czasem przychodzą do mnie w soboty lub po lekcjach na prywatne lub grupowe korepetycje. "
Tak, wiem ten artykuł okazał się krótki, lecz Pani Ka-<LOL>-a, anie ja nie miałyśmy więcej czasu. mam nadzieje że wyciągniecie wnioski z tego wydania. Płaćcie nauczycielom, a zrobią wszystko, a zwłaszcza z waszymi dziećmi!!
Redaktorka: M. Paździoch
"Sprzedaje je w ciemno na Allegro. Wiedza o seksie(WOS) jest ulubioną lekcją dzieci. Czasem przychodzą do mnie w soboty lub po lekcjach na prywatne lub grupowe korepetycje. "
Tak, wiem ten artykuł okazał się krótki, lecz Pani Ka-<LOL>-a, anie ja nie miałyśmy więcej czasu. mam nadzieje że wyciągniecie wnioski z tego wydania. Płaćcie nauczycielom, a zrobią wszystko, a zwłaszcza z waszymi dziećmi!!
Redaktorka: M. Paździoch
czwartek, 17 stycznia 2013
Pedofil czy wykształcona osoba?
17.01.2013
Dzień dobry, a raczej dobry wieczór. Redaktorka magazynu "Schizowe historie". Dziś zacznę pierwszą historię pewnej kobiety mającej 17 lat, bogatej i wykształconej, lecz nie całkiem zrównoważonej. Jest ona pedofilem. Zimowego dnia, będąc u niej w szkole przeprowadziłam z nią wywiad. Marta. K, kobieta o której mowa, od ok. 4-5 lat pracuje w biznesie pedofilsko-handlowym. W dzień uprowadza dzieci w wieku 11-17 lat, a ponieważ nie lubi rozrywkowych osób robi to w dzień. Do swoich zabaw seksualnych używa tzn. zabawek. W ich skład wchodzi min. bat, kajdanki, schizowa muzyka do torturowania niewykształconych młodych mózgów oraz, jak jest to konieczne, krzesła elektrycznego. Płeć ofiar Pani Marty. K nie ma znaczenia.
Ważną rzeczą w biznesie Pani Marty. K jest sprzedaż porwanych. Miejscowość do której mają być przetransportowani kochankowie Pani Marty. K zależy od sytuacji materialnej klienta. Pani Marta, wyznała że jest także dentrofilem i nekrofile oraz że gwałci tylko białych, dlatego, jak się dowiedziałam, że lubi miłe zabawy z trupami. Na pytanie, jak utrzymuje ciała żywych inaczej odpowiedziała, że specjalnie z Egiptu sprowadza olejek balsamiczny, który następnie wciera w ciała kochanków podczas błogostanu.
Pani Marta. K tłumaczy, że jej hobby pochodzi już z dzieciństwa i prosi, by jej rodzice nie byli w to zamieszani. Skłonności do pedofilstwa nabyła od swojego pierwszego chłopaka. Najczęściej, Pani Marta. K przebywa w klimacie ponurym, szarawym i krwawym. Przepełnionym grozą i stęchlizną. W jej domu ponoć śmierdzi papierosami, alkoholem i sekem. Zazwyczaj poluje w różnych miejsca, zależnie od tymczasowego miejsca zamieszkania, lecz jej ulubionymi miejscami łowów jest Poznań i Warszawa. Nigdy nie została przyłapana na swoich dziełach, ponieważ, jak opowiada, młodzież boi się przez pierwszy dzień, lecz później przyzwyczaja się i dzielnie znosi tortury. Oczywiście zdarzają się także i cięższe przypadki. Na pytanie, czy to co robi nie nudzi jej się, odpowiedziała że "takie SPORTY się nie NUDZĄ".
Pani Marta. K nie pracuje w samotności. Współpracuje z nią Pani Angelika. W, która porywa dzieci w wieku 3-8/9 lat oraz asystent Dżon.
"Osoby nieżywe z cmentarza porywa mój asystent Dżon, któremu w nagrodę raz w tygodniu dostarczam młodych, seksownych i chętnych chłopców. Do niczego ich nie zmuszam, ponieważ Dżon jest bardzo miłym i delikatnym mężczyzną. Chłopcy bardzo go lubią."
Na pytanie, czy Pani Marta. K jest pedofilem czy osobą wykształconą odpowiecie Wy. Piszecie co myślicie o Pani Marcie. K i czy was spotkał podobny los jak te wszystkie uprowadzone bachory.
Pierwsze wydanie "Schizowych historii" zakończę ostrzeżeniem: kochani, nie wypuszczajcie swoich pociech w dzień by się pobawiły, lecz w nocy. W tym czasie Pani Pedofil nie dopadnie ich.
Redaktorka: M. Paździoch
Witam
Witam, z tej strony redaktorka magazynu "Schizowe historie". Chciałabym krótko zaprezentować magazyn. W magazynie będą wyciągane sprawy ukryte przed ludzkością. Przeprowadzone będą wywiady z osobami, z którymi jeszcze nikt nie zrobił wywiadu. Będą one stałymi gośćmi w redakcji. Chciałam z góry uprzedzić, że magazyn jest dla osób o silnych nerwach, umiejących się pośmiać. Serdecznie zachęcam do poświęcenia magazynowi chwili czasu. Historie będą wydawane nieregularnie.
Zachęcam, M. Paździoch
Zachęcam, M. Paździoch
Subskrybuj:
Posty (Atom)